A teraz to wsciekła jestem....i juz mi sie zyc odechciewa i zaczynam w nic nie wiezyc bo czuje ,ze juz nie mam nic a jezeli mam to juz trace ale czy ze swojej winy nie wiem....zaczynam stwierdac ,ze nie warto niczego , nie wato sie starac , nie warto niczego bo po co? chwila jest dobrze a pózniej do bani . i czuje sie beznadziejana, głupuia , brzydka i do dupy1 i chyba zaczne zlewac świat i wszystkich w koło!!! i czy nee nalezy mi sie chwila czegos dobrego? czy ja zawsze musze byc ta zła , ta niedobra i ta która nie mysli i czy całe zycie mam byc winna a moze poprostu jestem winna tego że sie urodziłam? tego ,ze chce kochac, tanczyc , smiac sie i byc soba bo chyba nikomu nie pasuje jaka jestem....a jak nikomu nie pasuje to co ja mam zrobic, zamknac sie gdzies , przestac pokazywac sie swiatu? bo pewnie wielu było by to na reke....i chyba juz do konca bede załowac tego co robie co mysle i kim jestem....i mam dosc przejmowanie sioe....wszystkim. bo i tak mi to nie wychodzi!!!!! czy kiedykolwiek zrobie jeszcze cos dobrze , czy ktos uzna ,ze nadaje sie do czegos?
Wiem jaki bedzie TWÓJ komentarz...pewnie nie taki jak bym chiała....ale wiem,ze jestem beznadziejna...